Camino de Santiago

To nie droga jest trudnością... To trudności są drogą...

Renata Zając
Camino Santiago de Compostela – czyli niezwykły szlak zwykłych ludzi

Camino Santiago de Compostela – czyli niezwykły szlak zwykłych ludzi


Droga do Santiago de Compostela (Camino de Santiago) od średniowiecza przyciąga pielgrzymów z różnych stron świata do grobu św. Jakuba Starszego. Wiele miejsc posiadających jakąś legendę staje się celem pielgrzymek. Jeśli jest ono przedmiotem cudownej opowieści, może szybko stać się punktem odniesienia dla odwiedzających. Santiago de Compostela też posiada swoją historię, jest to historia związana z kultem Jakubowym.

"Bo niezwykłe znajduje się na drodze zwykłych ludzi"


Święty Jakub Starszy zwany również Większym był synem Salome oraz Zebedeusza-rybaka znad Jeziora Galilejskiego. Razem z młodszym bratem Janem, późniejszym ewangelistą określani byli przydomkiem „synowie gromu” (San Tiago). Św. Jakub był jednym z dwunastu apostołów Chrystusa oraz świadkiem wielu wydarzeń opisanych w Ewangeliach: wskrzeszenia córki Jaira, cudownego połowu ryb, przemienienia na górze Tabor oraz modlitwy w Ogrojcu i męki Chrystusa. Po zmartwychwstaniu Chrystus przybył nad Jezioro Genezaret, by ukazać się siedmiu uczniom. Wśród nich był Jakub. Apostoł miał wtedy sposobność ujrzeć drugi cudowny połów ryb. Następnie stał się świadkiem historycznego zdarzenia – przekazania przez Jezusa Piotrowi władzy nad całym Kościołem. Ewangelie wspominają o św. Jakubie w osiemnastu miejscach. Jako pierwszy spośród apostołów poniósł śmierć męczeńską: został ścięty mieczem za panowania króla Heroda Agrypy I w 44 roku. Według tradycji św. Jakub ucałował swojego kata, czym ten tak się wzruszył, że nawrócił się na chrześcijaństwo, ponosząc za to także śmierć męczeńską. W Jerozolimie w miejscu ścięcia pierwszego Apostoła – Męczennika wzniesiono katedrę pod wezwaniem św. Jakuba, w której znajduje się czaszka świętego. Kościół czci św. Jakuba 25 lipca. Święty Jakub Większy w bardzo szczególny sposób jest związany z kulturą i historią Europy. We wczesnym średniowieczu, kiedy Rzym przestał być stolicą imperium, a Jerozolima z Grobem Pańskim i relikwiami apostołów znalazła się pod panowaniem muzułmanów, kult świętego Jakuba i pielgrzymki do jego relikwii w hiszpańskim mieście Santiago de Compostela jednoczyły chrześcijan Kościoła Zachodniego.
W ikonografii św. Jakub przedstawiany jest jako starzec w długiej tunice i płaszczu pokrytym muszlami lub jako pielgrzym. Ponadto na obrazach i rzeźbach ma ze sobą bukłak, pielgrzymi kostur, księgę, miecz, torbę lub nawet turecki turban. Wzorem świętego, prawdziwego pielgrzyma rozpoznawano kiedyś po symbolicznych przedmiotach, które niósł ze sobą. Najbardziej popularnym znakiem pielgrzymki do Santiago jest muszla, którą dziś pielgrzymi najczęściej noszą przypiętą do plecaka lub zawieszoną na szyi. Inny znak rozpoznawczy to kostur, do którego bardzo często przymocowana jest tykwa. Dziś ma już raczej symboliczne znaczenie, ale dawniej była naczyniem na wodę. Dawni pielgrzymi wyposażeni byli również w sakwę, a jej symbolika miała wyrażać właściwą postawę: była wąska, ponieważ pielgrzym powinien pokładać ufność w Bogu, a nie w swych zapasach, a także stale otwarta, ponieważ pielgrzym musi być stale przygotowany na to, by zarówno dawać, jak i brać. Atrybuty były święcone przed wyruszeniem na pielgrzymkę.

Według tradycji, po zesłaniu Ducha Świętego, apostoł udał się do miejsca zwanego Finis Terrae (łac. Koniec Ziemi) nazywanego tak dlatego, że był to najdalszy zakątek, jaki wówczas znano w Europie (dzisiejsza północno-zachodnia Hiszpania). W swojej wędrówce kierował się jako drogowskazem Drogą Mleczną, nazywaną w Hiszpanii El Caminho de Santiago – Drogą św. Jakuba. Potem święty wrócił do Jerozolimy. Według jednej z legend po śmierci apostoła jego uczniowie: Atanazjusz i Teodozjusz, mieli przewieźć jego ciało do Hiszpanii i pozostawić je w pobliżu Iria Flavia (obecnie Pontevedra w Galicji). Inna legenda mówi, że kiedy w VII wieku Arabowie zajęli Jerozolimę, aniołowie przewieźli ciało świętego w łodzi bez wioseł do północnej Hiszpanii, a dalej relikwie były zaniesione przez dzikie byki na wzgórze Liberum Donum. Sprowadzone do Iria Flavia relikwie świętego wkrótce zaginęły, a miejsce pochówku zostało okryte tajemnicą. Dopiero po ośmiu wiekach od tamtych wydarzeń wyszła na światło dzienne wiedza o miejscu grobowca apostoła. Około 813 roku miała wydarzenie niezwykła historia. Legenda opowiada o pustelniku Pelayo (Pelagiusz), który zobaczył gwiazdy spadające na wzgórze. Tam odnaleziono grób świętego męczennika, a ku jego czci wzniesiono kościół, wokół którego powstała osada zwana Como Postolo (Jakub Apostoł) lub Campus Stellae (Pole Gwiazdy), później przekształcone na Compostela. Nazwa ta może również wywodzić się od słów compositum telluc (cmentarz), gdyż grobowiec św. Jakuba znaleziono na starym rzymskim cmentarzu. Apostoł zyskał nawet przydomek Matamaros, czyli „Pogromca Maurów”. To jego posłannictwu przypisywano zwycięstwo w mitycznej bitwie pod Clavijo. Legenda głosi, że św. Jakub ukazał się na czele wojsk chrześcijańskich na białym rumaku z mieczem w dłoni. Od tego miecza wywodzi się tzw. Krzyż św. Jakuba, koloru czerwonego, którego ramiona przypominają głownię miecza. Nic, zatem dziwnego, że w Kościele św. Jakub został otoczony wielką czcią i nazywany tytanem wiary. Stał się pierwszym patronem Hiszpanii i Portugalii. Za swego patrona uznali go podróżni, sieroty, hospicja, szpitale oraz pielgrzymi, a Santiago de Compostela, obok Ziemi Świętej i Rzymu, stało się jednym z najczęściej odwiedzanych sanktuariów chrześcijaństwa.

"Ty tylko mnie poprowadź, Tobie powierzam mą Drogę"


Moja przygoda z Camino de Santiago rozpoczęła się kilka lat temu po przeczytaniu książki Paulo Coelho „Pielgrzym”. Zauroczona przeżyciami pielgrzyma, który przebył „niezwykły szlak zwykłych ludzi”, liczyłam na to, że może i mnie kiedyś uda się dotrzeć do Composteli. Kilka lat później, w kwietniu 2008 nieoczekiwanie przyjaciel podarował mi egzemplarze „ Kościoła nad Uszwicą” oraz „Wzrastania”, w których były artykuły na temat Santiago de Compostela. Już wtedy wiedziałam, że muszę wyruszyć w drogę i zaczęły się intensywne poszukiwania wiadomości na temat tego niezwykłego szlaku. Niestety, w Polsce bardzo mało jest publikacji na ten temat i najczęściej musiałam korzystać z Internetu. Zalogowałam się na strony www.caminodesantiago.pl oraz www.santiago.defi.pl, dzięki którym nawiązałam kontakt z moją towarzyszką wędrówki Kasią Turecką z Krakowa. Już w maju podjęłyśmy decyzję, że razem wyruszamy na najstarszy szlak św. Jakuba - Camino del Norte (Droga Północna). Pielgrzymkę rozpoczęłyśmy 15 sierpnia 2008 roku z miejscowości Aviles w Hiszpanii. Stamtąd zabrałyśmy również symboliczny kamień, który jest znakiem grzechu, a zostawia się go w Santiago po przejściu szlaku, jako dowód wyzbycia się grzechów, tam także zakupiłyśmy tzw. credencial, czyli paszport pielgrzyma, w którym zbiera się pieczątki z ważnych miejsc na trasie.

Mottem mojej pielgrzymki były słowa piosenki Tomka Kamińskiego „ Ty tylko mnie poprowadź…”. Przemierzając szlak św. Jakuba w pewien sposób doświadczyłyśmy aktu odrodzenia. Codziennie stawałyśmy przed nowymi wyzwaniami, a każdy dzień darował nam niezapomniane przeżycia. Nasze życie jest formą pielgrzymowania. Każda minuta każdego dnia jest krokiem naprzód w naszej osobistej historii, krokiem, którego nie można już cofnąć. Trud pielgrzymowania Północnym Szlakiem wynagradzał nam piękny widok morza, gór i oceanu. Pokonywałyśmy odcinki liczące od 20 do 40 km dziennie. Cały szlak jest oznaczony muszlą św. Jakuba, mieczem św. Jakuba lub żółtymi strzałkami, jednak pomimo tego zgubiłyśmy się trzy razy. Na Camino zejście ze szlaku nie oznacza wcale zgubienia się, więc zawsze znajdywałyśmy dojście do szlaku jakąś inną drogą. W warunkach pielgrzymki człowiek zaczyna przywiązywać wagę do tego, co go otacza. Staje się bardziej otwarty na kontakty z ludźmi i mimo barier językowych i kulturowych, odnajduje w każdym przyjaciela. Jest bardzo dużo czasu na modlitwę, kontemplację oraz na przemyślenie wielu spraw, bo właśnie przeżycia duchowe są najważniejsze na tym szlaku. Dostrzega się piękno przyrody i wszystko przyjmuje się z wielką radością. A droga niesie ze sobą wiele dobrego, liczne przyjaźnie, radość, a czasem łzy. Codziennie kilka razy słyszy się pozdrowienia innych pielgrzymów „Buen Camino”, co oznacza „szczęśliwej drogi” lub „Ultreia!” – „ idź naprzód!” Często też z ust Hiszpanów można usłyszeć żartobliwe „los peregrinos – los desperados” – to takie humorystyczne określenie, ale bardzo dobrze oddające, kim na Camino jest pielgrzym.

Wzdłuż szlaku usytuowane są albergue (schroniska), dzięki którym mogłyśmy korzystać z noclegu, zrobić pranie, wziąć prysznic, a nawet kilka razy coś ugotować. Po dotarciu do schroniska miałyśmy czas na zwiedzanie miasta, na wspólne pogodne wieczorki z pielgrzymami czy też uczestnictwo we mszy św. Ogromne wrażenie wywarł na mnie klasztor cystersów Sobrado Dos Monxes, który pełni funkcję albergue. Zostałyśmy tam zaproszone na czuwanie modlitewne i koncert w wykonaniu zakonników. Magia tego miejsca pozostanie w moim sercu na zawsze. Bardzo dużo jest takich niezwykłych miejsc na szlaku, jak choćby przepiękna Tapia de Casariego z morskimi klifami, Ribadeo położone nad cudowną zatoką, Baamonde, gdzie ludowy artysta rzeźbiarz z kawałka drewna lub kamienia tworzy piękne rzeźby i nadaje im niezapomniane kształty, Luarca - miasteczko usytuowane w formie schodkowej aż do Wzgórza Monte do Gozo, z którego widać szczyty katedry w Santiago de Compostela. Każde z tych miejsc pozostawia piękne wspomnienia tej niezwykłej wędrówki i pokonywania codziennych trudności. I tak po szesnastu dniach wędrówki szczęśliwe i wzruszone do łez w błyskawicach i grzmotach (św. Jakub -„Syn Gromu”) dotarłyśmy do Santiago de Compostela.

"Przysłał mnie tu Pan"


Wchodząc na plac Obradorio wzrok pielgrzymów pada na dwie siedemdziesięciosześciometrowe wieże oraz na pięknie zdobioną fasadę świątyni. Na jej wystrój składają się kolumny i balkony, liczne figury oraz symbole związane z osobą św. Jakuba – krzyż Jakubowy, muszla i gwiazda. Do katedry prowadzą trzy łukowate portale, a wejście centralne jest przedzielone rzeźbioną kolumną, na której wyobrażono tzw. Drzewo Jessego, czyli drzewo genealogiczne Jezusa. Kolumnę wieńczy figura św. Jakuba ze zwojem w dłoni, na którym odczytać można łaciński napis: „Przysłał mnie tu Pan”. Katedra posiada jeszcze inne wejście o szczególnym charakterze przedstawiające rzeźby 24 proroków Starego Testamentu. Są to Drzwi Święte otwierane w latach jubileuszowych, kiedy święto Jakuba przypada w niedzielę. Wnętrze świątyni w stylu romańskim składa się z trzech naw oraz z barokowego ołtarza głównego. Umieszczono w nim średniowieczną drewnianą figurę św. Jakuba, którą później pokryto srebrną peleryną ozdobioną drogimi kamieniami. Pod trzydziestodwumetrową kopułą świątyni zawieszona jest wielka srebrna kadzielnica tzw. botafumerio, która ma 1,60 wysokości i waży około 80 kg. Po dotarciu do Santiago de Compostela należy wejść przez Drzwi Święte, gdyż ma to wyrażać pragnienie otrzymania od Boga przebaczenia, objąć Apostoła, jako akt przyjęcia i akceptacji wiary, którą On nam przekazuje oraz odwiedzić grób św. Jakuba, by złożyć prośby o pomoc i opiekę.

Podczas drogi kilka razy wyobrażałam sobie chwilę, kiedy stanę przed figurą św. Jakuba, jednak to, co przeżyłam zupełnie odbiegało od moich wyobrażeń. Wtedy w drodze myślałam, że będę bardzo szczęśliwa, ale uczucia mi towarzyszące były zupełnie inne. Moja misternie ułożona modlitwa poległa w gruzach. Byłam tylko ja i św. Jakub, jakaś przestrzeń i cisza. Ja - pielgrzym u kresu drogi, u własnego kresu, suchy liść w tchnieniu Boga, odrobina czasu, odrobina prochu w oceanie wieków – człowiecze życie. Nie pamiętam nawet, czy cokolwiek powiedziałam, wiem tylko, że podeszłam do figury św. Jakuba i mocno go objęłam. Tak oddałam mu hołd i podziękowanie za to, że mogłam odbyć tę piękną wędrówkę. Następnie udałyśmy się do najważniejszego miejsca w katedrze, do krypty pod ołtarzem głównym, gdzie znajduje się grób z doczesnymi szczątkami świętego. Tam miałam okazję zostawić mój symboliczny kamień, zabrany z miejsca rozpoczęcia pielgrzymki. Codziennie o 12.00 w katedrze pielgrzymi mogą uczestniczyć w mszy św. , która jest sprawowana specjalnie dla nich. Wtedy również odczytywana jest lista osób, którym udało się dotrzeć do Santiago. Chwila ta jest bardzo wzruszająca, kiedy wśród wszystkich wymienianych ludzi mogłam usłyszeć, że do Santiago doszło: „ Dos peregrinos Polacos con Aviles” – dwóch pielgrzymów Polaków z Aviles. Po zakończonej mszy, na specjalne zamówienie, uruchamiane jest największe na świecie kadzidło, tzw. botafumerio. Rozhuśtane przez czterech mężczyzn (Tiraboleiros) ubranych w peleryny, szybuje pod sklepieniem katedry w formie krzyża, a towarzyszy mu przepiękny dźwięk organów. Pielgrzymi, którzy wędrowali szlakiem św. Jakuba mają możliwość otrzymania potwierdzenia przebycia szlaku tzw. Compostelkę, po odbiór, której należy się zgłosić w Biurze Pielgrzyma. Tam też dla celów statystycznych podaje się cel wędrówki, ale nikt nie pyta o wyznanie. Aby otrzymać potwierdzenie należy przejść pieszo minimum 100 km lub około 200 km przejechać rowerem lub konno. Większość pielgrzymów po przejściu Szlaku św. Jakuba kontynuuje swoją pielgrzymkę do Finisterry zwanej „końcem świata”. My również postanowiłyśmy się tam udać pieszo. Drogę można podzielić na trzy etapy, a krajobraz wzdłuż linii Oceanu Atlantyckiego jest przepiękny. Pomimo deszczu i mgły, w której wędrowałyśmy „Koniec Świata” nabrał dla nas symbolicznego znaczenia. Po dotarciu do celu widać już tylko bezkresną otchłań oceanu. Zgodnie z tradycją w wyznaczonym miejscu, przy pomniku Buta, spaliłyśmy nasze pielgrzymie ubrania i po 23 dniach wędrówki i przejściu około 400 km zakończyłyśmy naszą pielgrzymkę. Miałyśmy również możliwość zwiedzenia malowniczej Muxii z przepiękną latarnią morską. Po powrocie do Santiago pożegnałyśmy się z przyjaciółmi ze szlaku i uczestniczyłyśmy w pożegnalnej mszy św., podczas której miałam okazję usłyszeć „Barkę” w języku hiszpańskim. Te chwile były bardzo wzruszające. Na przestrzeni kilkuset kilometrów spełniły się marzenia wielu osób i nawiązały piękne przyjaźnie. Często ludzie wyruszali ze swoich domów jako turyści, a do Santiago docierali jako pielgrzymi. Już dzisiaj wiem, że magia Camino nie pozwoli o sobie zapomnieć i że tam wrócę. Za rok planuję przejść trasą Via de la Plata ( Szlak Srebrny) z Salamanki lub Camino Portugues (Szlak Portugalski) zaczynając w Fatimie, bo wiem, że nikt nie może przejść za mnie mojej Drogi. Szlak św. Jakuba jest drogą dla wszystkich i każdy może go przemierzyć, trzeba tylko zaufać św. Jakubowi i mieć odwagę.

"Wolno Ci podążać na kraniec świata, a jeśli Bóg i święty Jakub zezwolą, siebie przezwyciężysz"


Wszystkim pielgrzymom życzę „Buen Camino” na Szlaku św. Jakuba i w życiu codziennym, a myślą przewodnią niech będą słowa z książki „I my pójdziemy na kraniec świata”. Tak więc „Idź pielgrzymie, idź druhu, wędrowniku Boży. Święty Jakub Apostoł wzywa cię zza horyzontu, ostatniego horyzontu, jaki znają ludzie. Podążaj na brzeg morza, będący również krańcem ziemi. Ponoć słońce tam, co dzień umiera i tobie trzeba wpierw umrzeć, zanim się odrodzisz. To najpiękniejsza droga świata. Jednakże, pielgrzymie pełny nadziei, co poszukujesz wieczności, pomnij, że gdyby nie twoje poranione nogi, twoje chropawe piosenki, twój śmiech i przestrach, gdyby nie twoje uderzenia kijem po płotach, twoje wieczorne baśnie, najpiękniejsza z dróg świata byłaby tylko nędzną drogą, bruzdą na ziemi, garścią trawy, kamyków, cierni i błota. Gdyby nie ty, najpiękniejsza z dróg świata byłaby martwą drogą, szlakiem jałowym. Nie cel bowiem drogę obdarza treścią, ale wędrowiec. Wędrówka będzie długa, na pewno ciężka. Lecz nie przystawaj. Wspomnij świętego Augustyna: „W dniu, kiedy sobie powiesz: wystarczy, w tym dniu jużeś umarły”. Nie przystawaj już, pielgrzymie, druhu, wędrowniku Boży. Teraz kiedyś zburzył mur, który cię w tobie więził, wolno ci podążać na kraniec świata, a jeśli Bóg i święty Jakub zezwolą, siebie przezwyciężysz”.

Renata Zając
Camino del Norte 2008
renatazajac<at>op.pl

Spis treści

  • Opowiadanie

Komentarze

Krzysztof - 21.01.2020 19:08

W 2012 przeszliśmy najstarszy szlak Camino Primitivo. (Primitivo- oznacza Pierwotny) od stolicy Asturii- czyli Oviedo do stolicy Galicji- Santiago de Compostela liczący nieco ponad 300 km. Razem z żoną mieliśmy wówczas 140 lat- piszę o tymdlatego, że nie ma bariery wiekowej dla tej niezapomnianej wyprawy. Podobnie jak autorka opowieści obok, wyprawę zakończyliśmy w Fisterze- dawnej Finis Terrae ( https://tiny.pl/tsxqz). Tu trafiliśmy na cudowną pogodę i niewyczerpalne ilości muszli. Spotkaliśmy tam także Polaka, który trzy miesiące wcześniej wyszedł z Polski.

maciek j. - 25.08.2012 03:01

W ubiegłym roku przeszedłem z Polski do Santiago. Tu: http://www.reconnet.pl/viewtopic.php?t=3539 relacja (jeszcze nie skończona) Pozdrawiam Maciek

Zobacz wszystkie »