Lucyna Szomburg
Polskie camino
19 kwietnia 2006, środa | Następna strona » |
Podróż pociągiem
Wczesnowiosenna pora. Chłodny, słoneczny dzień. Długa jazda pociągiem z Sopotu do Głogowa z przesiadką w Zielonej Górze. Trzy kwadranse wolnego czasu spędzamy w pubie niedaleko dworca kolejowego pijąc gorącą herbatę z cytryną. Ciągle nie mogę uwierzyć, że znowu jestem na szlaku, z plecakiem, w swoim zielonym, wysłużonym polarze, w butach marki Salomon, które niejedno już przeszły... razem z Jagodą. Wystrój pubu przypomina czasy PRL-u. Tylko telewizor, nowoczesny, z płaskim, szerokim ekranem, nie pasuje do całości.
Gdy wysiadłyśmy z pociągu w Głogowie, cieplejsze i łagodniejsze powietrze owiało nasze twarze. Wiosna! Już po drodze, z okien wagonu mogłyśmy obserwować pierwsze listki na wierzbach, kwitnące forsycje, żonkile w przydomowych ogródkach... Na polach pojawiały się stada saren i bociany.
W Głogowie zatrzymałyśmy się obok kolegiaty, w Domu Uzdrowienia Chorych prowadzonym przez Zgromadzenie Cichych Pracowników Krzyża.
Przesympatyczna siostra zaprowadziła nas do dwuosobowego pokoju z łazienką i przyniosła dzbanek gorącej herbaty. Są tu komfortowe warunki, aż nieprzyzwoicie, jak na pielgrzymów. Z rozmów okazało się, że w Gdańsku mamy wspólnych znajomych. Właśnie następnego dnia przyjeżdża z Trójmiasta grupa niepełnosprawnych osób wraz z ks. Stanisławem Ładą.
Jagoda położyła się wcześniej do łóżka. Jest przeziębiona, ma katar, ale zamierza rano wyruszyć na szlak.
Panie Boże, dziękuję za ten piękny dzień, za zieleń pól i lasów, płochliwe sarenki, Jagodę... dziękuję, że znowu mogę wędrować Twoimi ścieżkami. Miej nas w Swojej opiece.
19 kwietnia 2006, środa | Następna strona » |