Camino de Santiago

To nie droga jest trudnością... To trudności są drogą...

Lucyna Szomburg
Polskie camino

Głogów - Jakubów


Obudziłyśmy się dość późno. Siostra zaprosiła nas na śniadanie o 8.00, więc w błyskawicznym tempie myłyśmy się, ubierałyśmy i słałyśmy łóżka. Po śniadaniu zabrałyśmy nasze plecaki i poszłyśmy do centrum miasta, do kościoła św. Mikołaja na mszę świętą. Najpierw minęłyśmy różowy most na Odrze i potem ślicznymi uliczkami starego miasta, które zostało niedawno odbudowane, dotarłyśmy do barokowego kościoła. Ranek był ciepły i słoneczny.

Głogów to ładne, zadbane, czyste i pełne zieleni miasto. Tutaj, w przeciwieństwie do Wybrzeża, drzewa mają już małe listki, na klombach kwitną forsycje i inne wiosenne kwiaty.

Gwarnymi i przyjaznymi ulicami dotarłyśmy wkrótce do Brzostowa, które z podmiejskiej wioski przeistoczyło się w dzielnicą Głogowa. Po drodze minęłyśmy kościół pod wezwaniem św. Klemensa, prowadzony przez Zakon Redemptorystów.

Droga z Brzostowa do kolejnej miejscowości Kurowice, wiodła polną drogą, przy której niedawno ustawiono krzyż z muszlą - charakterystycznym znakiem Jakubowego Szlaku.

Potem, asfaltówką, dotarłyśmy do Łagoszowa Małego. Zaraz za wioską, na trawie, zatrzymałyśmy się na krótki odpoczynek. Słońce dość mocno przygrzewało, więc rozebrałyśmy buty i "wietrzyłyśmy" stopy, wsłuchując się w śpiew skowronków. Przed nami rysowała się rozległa panorama pól. Niektóre brązowe, świeżo zorane lub zabronowane, inne, porośnięte już dość wysoką oziminą, zieleniły się na tle błękitnego nieba. WIOSNA!

Idąc z Łagoszowa trochę pobłądziłyśmy. Szlak jest tu kiepsko oznakowany, a właściwie można powiedzieć, że wcale. Tabliczki ze znakiem muszli umieszczone były głównie we wsiach, natomiast na rozstajach dróg nie znajdowałyśmy żadnych wskazówek, którędy iść. Brakowało mi żółtych strzałek na polnych kamieniach przy drodze, a w miejscowościach, na krawężnikach ulic. Z trudem odnalazłyśmy drogę do Jakubowa, wiodącą przez Bukwicę. Zrobiłyśmy chyba jakąś niepotrzebną pętlę, bo w końcu nie poszłyśmy przez Rezerwat Buczyna Jakubowska, tylko ominęłyśmy go z prawej strony, nadkładając spory szmat drogi.

Jakubów to nieduża wioska, ślicznie położona, a w niej stary, czternastowieczny kościół. Nie byłyśmy jeszcze w środku, gdyż jest zamknięty. Obiecano nam, że wieczorem będziemy mogły obejrzeć go od wewnątrz.

Kościół to właściwie tutejsza perełka. Wokół otoczony jest cmentarzem przypominającym ogród. Na początku kwietnia posadzono w nim dąb papieski. Dużo jest tu zieleni, krzewów, a wszystko otoczone starym murem. Na wewnętrznej stronie murów pozostały ślady tablic nagrobnych. Czas zatarł litery i teraz właściwie są niemożliwe do odczytania.

Tuż za murem zaczyna się Rezerwat Buczyna Jakubowska, a na jego skraju jest cudowne źródełko św. Jakuba. Woda z niego ma leczyć choroby oczu, poprawiać wzrok, goić rany, wzmacniać człowieka i leczyć bezpłodność. Nad murowaną studnią znajduje się posąg św. Jakuba w stroju pielgrzyma, z charakterystycznym kapeluszem.

O tej porze roku wokół źródełka ściele się dywan zawilców i innych wiosennych kwiatów. Jest cicho i spokojnie. Czasem jedynie zaszczeka jakiś pies we wsi lub w chmurach odezwie się warkot samolotu.

Dzisiaj postanowiłyśmy pozostać na noc w Jakubowie. Wprawdzie we wsi nie ma proboszcza, bo wyjechał na pielgrzymkę na Litwę, lecz mieszka tu z żoną pan Stanisław Halarewicz, który opiekuje się szlakiem św. Jakuba. Zaprosił nas do siebie. Wyruszymy więc w dalszą drogę do... Grodowca? lub Polkowic? dopiero jutro. Zobaczymy, dokąd dojdziemy.

Pani Ela Halarewicz zastała nas przy plebani, gdy rozmawiałyśmy z mamą proboszcza. Żałowałyśmy, że nie mamy okazji spotkać się z nim. Jakubów to takie małe, polskie Santiago.

Słoneczne i ciepłe popołudnie sprzyjało pracom w ogródkach, toteż wielu mieszkańców wioski krzątało się w swoich obejściach. Ela zaprowadziła nas do siebie. Dom w kształcie staropolskiego dworku, niski, przysadzisty, biały, stał w ogromnym, na pół dzikim ogrodzie.

W środku przytulny, gościnny, z duszą... Centralne miejsce zajmował w nim stół oraz piec, w którym wieczorem gospodarze rozpalali ogień. Natomiast na zewnątrz zafascynował mnie mur graniczny z sąsiadami. Wykonany z cegieł, z pięknymi wykuszami, przenosił wyobraźnią w odległe czasy. Po ogrodzie biegała śliczna, ciekawska kotka. Zaglądała do małego stawku, czatowała na żaby szykujące się do godów.

Gdy Staszek wrócił z pracy, poszliśmy obejrzeć kościół św. Jakuba. Jest niesamowity, jak cała nasza wyprawa. Bardzo stary, gdyż jego początki sięgają X wieku, posadowiony na miejscu dawnej, pogańskiej świątyni, zawiera wiele cennych pamiątek: figurkę przedstawiającą Zwiastowanie Najświętszej Marii Panny, rzeźby dwunastu apostołów, śliczne polichromie na sklepieniu, w tym Ostatnią Wieczerzę i św. Jakuba, jako pogromcę Maurów. Kościół posiada dwa chóry i zielony ołtarz!

Staszek podstemplował nasze paszporty pielgrzyma i wróciliśmy na kolację do domu. Atmosfera wieczoru była wspaniała. Rozmawialiśmy do północy jak starzy przyjaciele. Cudowna to pielgrzymka...

Św. Jakubie, dajesz nam tyle niesamowitych przeżyć, pokazujesz, jak wspaniała może być droga i spotykani na niej ludzie. Obdarzasz nas piękną pogodą. Dziękuję!

Komentarze

Zofia Fryźlewicz (czł. Klubu 0d 2008) - 10.08.2023 11:34

Drodzy Bracia w Camino ! Dawno nie zaglądałam na tę stronę, a dziś, w poszukiwaniu pewnej informacji, natknęłam się na opinie dot. camino polaco, m.in. Szlaku Pomorskiego św. Jakuba. We wrześniu 2022 r., z koleżanką Ewą przeszłyśmy blisko połowę tego szlaku z Gdańska do Darłowa. W tym roku, też we wrześniu, chcemy dojść do Świnoujścia. Szlak jest wart tego wysiłku z uwagi zarówno na walory przyrodnicze, jak bogactwo dziejów historii. Przejście ok. 300 km upoważnia nas do zgoła innej opinii, niż powyższe. Korzystałyśmy oczywiście także z noclegów przy kościołach, w klasztorach u zakonnic; jeśli się zdarzył brak warunków do nocowania, to nam nawet pomagali znaleźć odpowiednie locum, np. w Sławnie. A przede wszystkim, doznałyśmy na Szlaku dużo dobra i sympatii od spotkanych ludzi. Buen camino !

Piotr - 10.05.2021 09:56

Witam Wszystkich. W 2020 przeszedłem Polskie Camino od Fromborka do Świnioujścia. W 100% potwierdzam podejście tzw. księży do ludzi podążających tym szlakiem. Nie chcą udzielić noclegu mimo że plebanie wyglądają jak hotele. Sama trasa jest bardzo żle oznakowana i w dużej mierze prowadzi poboczami głównych dróg. Nie polecam tej drogi w Polsce jest bardzo niebezpieczna dla zdrowia- wypadki, potrącenia. Noclegi przewaznie w hotelach lub pensjonatach za dużą kaskę. W Polsce Alberg NIE MA. !!!!!! Są tylko jakieś domy pielgrzymkowe ale przeważnie otwarte tylko dla grup pielgrzymkowych a tak zamknięte na cztery spusty.Jak ktoś ma ochotę dowiedzieć się czegoś więcej to niech pisze na adres piotreksch1@gmail.com Buen Camino.

Piotr - 27.04.2021 11:26

Dziękuję za ciekawą relację.

Zobacz wszystkie »